Archive for sierpnia 2012

W drodze

Jesteśmy właśnie na 1500 kilometrze naszej podróży z 4-miesięcznym Potomkiem. Wkrótce relacja. Kto zgadnie gdzie zostało zrobione poniższe zdjęcie? 



5 Comments

Albowiem prysły zmysły


Gdy się człowiek starzeje, to słuch mu tępieje. I inne zmysły też przy okazji. Tak powiadają. A więc to co nieubłagane, zstąpiło właśnie i na mnie. Ojciec Polak się starzeje. To postanowione.

Jeszcze dwa miesiące temu ze snu wyrywało mnie nawet najmniejsze skomlenie dochodzące ze strony łóżeczka.  Próbując zasnąć, gapiłem się w sufit i wsłuchiwałem w nocną głuszę. Czy aby oddech miarowy? A cóż to za dziwne sapanie? O, mlaska. Pewnie się budzi. A nie, śpi dalej jednak. Wiecznie czujny, zwarty i gotowy. Jak żołnierz na warcie. Taki co może i przysypia, ale obudzony w środku nocy, złoży swoje AK-47 w 10 sekund i z bojowym okrzykiem pójdzie w bój. Za Ojczyznę. 

A teraz? A teraz się zestarzałem i nie ma rady. Bo jakże mnie tu winić za przytępione zmysły? Nic, ale to nic nie jest mnie w stanie obudzić. Piski, pojękiwania, a nawet płacz Pacholęcia wznoszony wniebogłosy i znany jedynie z opowieści Żony. (Tej to dobrze. Ciągle młoda.)
I głupio mi, bo przecież Partnerstwo, bo przecież Ojcostwo Świadome. Dobrze to wymyślili - świadome. A jaki to ze mnie świadomy Ojciec taki rozespany?

Starość nie radość. Nie ma rady.... A może jednak to coś innego? Owszem, jestem jak żołnierz. Ale nie na warcie, tylko jeno taki w okopach siedzący. Wokół od czterech miesięcy ciężka artyleria, bomba za bombą. Strach, gwałt i pożoga. Eee... po takim czasie, idzie się przyzwyczaić. 

5 Comments

Słomiany Ojciec Polak


Wraca Ojciec Polak z pracy. Nadgodziny były. Matka Polska taka jakby trochę sfrustrowana od drzwi go wita. Obiad mu do stołu podaje. Informuje, że syn łącznie 40 minut przespał i słodki jest że ojejku, ale żyć nie daje za bardzo dziś. Mężczyzna pojąć tego nie może. Jakże to można znudzić się tym uśmiechem szerokim, tymi oczętami bystrymi, tym szczebiotem i spluwaniem uroczym? Mężczyzna tak rozważając w duchu, jedną ręka obiad skubie i z pełnym zaangażowaniem Syna swego zabawia. 

Przebój z Muppetów na głosy odtwarza. 
Scatmana refren nuci. Wszakże to klasyk.
Ustami dźwięk trąbki i saksofonu udaje, co synowi zdecydowanie zdecydowanie do gustu przypada.
Głosem Króla Juliana oznajmia, że jest królem lemurów.

Syn wniebowzięty. Matka Polka jakby nieobecna taka. Coś tam przebąkuje o deficycie dorosłej mowy i poprawnej artykulacji w domostwie naszym. "Do ludzi iść chcę!" - oznajmia. 

I poszła. Przynajmniej nie ściemniła, że po zapałki, czy po gazetę. Z koleżankami spotkać się poszła. Więc szansa i większa, że wróci skruszona. 
I siedzi teraz  Ojciec Polak, jako ten wdowiec słomiany. Syn mu śpi, a w domu cisza hula.

Może se hejnał zagra na ustach? 

7 Comments

Dwa wariaty


"Nie dać się zwariować" - takie było podstawowe założenie. Posiadanie dziecka nie miało spowodować konieczności rezygnacji z ważnych dla nas rzeczy. A jedną z tych rzeczy są wakacje. Zanim jeszcze Syn nasz się powił, wiedzieliśmy, że w czasie mojego potencjalnego urlopu, będzie on maksymalnie 4 miesięcznym Bobasem. Hmmm, niewiele...ale przecież najważniejsze to nie dać się zwariować. "No no... nad jezioro za miastem wyjedziecie" - wieszczyła nam Teściowa i to w cale nie złośliwie. "Nie dać się zwariować", "Nie dać się zwariować" powtarzaliśmy więc sobie jak mantrę. No i nie daliśmy się. Dokładnie za dwa tygodnie wsiadamy w samochód i jedziemy przed siebie... no może nie do końca przed siebie.


Od kilku lat obraliśmy jeden słuszny sposób podróżowania (zaczęło się to od naszej podróży poślubnej). Wiedzieliśmy jedynie od jakiego miejsca chcemy zacząć podróż. Zostawaliśmy tam kilka dni i przez Internet rezerwowaliśmy z dnia na dzień noclegi w innym mieście, innym kraju. I tak gnaliśmy - dziś Praga, jutro Wiedeń, później Wenecja, kiedy indziej Budapeszt, a popołudnie już na chorwackiej wyspie. Zmienialiśmy otoczenie, klimat, smaki, języki, chłonęliśmy różnicę wszystkimi zmysłami. Ciągłe zmiany nas napędzały... Teraz mamy jednak jeszcze dodatkowego towarzysza podróży i ciągłe zmiany zdecydowanie nie są tym co będzie go napędzać. 


Aby zachować choć namiastkę tułaczki chcemy tym roku odwiedzić chociaż dwa różne  miejsca - padło na Berlin i Tyrol. Spontaniczność póki co również została odsunięta na dalszy plan. W obu lokalizacjach noclegi już dawno zarezerwowane, trasa dojazdu ściśle określona, potencjalne noclegi po drodze przewidziane, sposoby poruszania się z wózkiem przemyślane, dowód tymczasowy dla 3 miesięcznego Smyka wyrobiony, ekwipunek niezbędnych akcesoriów w wersji na wynos w trakcie komplementowania. Jednym słowem jesteśmy kryci. 


A więc jak to było? A tak...nie dać się zwariować! O cholera, już za późno. 



5 Comments
Obsługiwane przez usługę Blogger.

Search

Swedish Greys - a WordPress theme from Nordic Themepark. Converted by LiteThemes.com.