Powróciliśmy właśnie w skromne progi naszego domostwa. Za nami ponad 3000 przejechanych kilometrów, setki wrażeń i dziesiątki nowych doświadczeń. Pierwotnie planowany postój w Berlinie wydłużyliśmy do 3 dni, a następnie wyruszyliśmy do Austrii. A konkretnie to Tyrolu. Po intensywnym czasie w mieście, przyszedł też czas na odpoczynek w alpejskich dolinach.
Nie można wyobrazić sobie lepszego kompana podróży niż naszego 4-miesięcznego Potomka. Szczerze mówiąc, był najmniej upierdliwy z całej naszej trójki... Ojca Polaka złapała bowiem sraczka, Matkę Polkę niewielki udar słoneczny, a Maluch bez większego marudzenia znosił podróż autem (powrotna droga to ponad 1200 km czyli 14 godzin w metalowej puszce), doskonale radził sobie z ponad 30 stopniowymi upałami w Berlinie, dzielnie podróżował metrem, a jego uśmiech od ucha do ucha przyćmiewał spektakularnością wszystkie widoki na alpejskich szlakach. Jak potwierdziła Austriaczka, która zaczepiła nas w kawiarni i również podróżowała z dzieckiem w podobnym wieku, to najlepszy czas w którym można się zdecydować na taki wyczyn. Dziecko chodzi (a właściwie jeździ) tam, gdzie ty chcesz i je to, co mu podasz. Bajka.
Mimo wielu obaw, to były naprawdę udane wakacje.
Czas na krótką fotorelację:
Alexander Platz - tu zaczynaliśmy dzień od śniadania i wyruszaliśmy zdobywać Berlin (hmm... zdobywanie Berlina nie brzmi za dobrze) :
Berlin to miasto kontrastów. Ale im ten socrealizm w architekturze jakoś ciut lepiej wyszedł niż nam:
Piekne foty, bardzo ciekawy urlop zazdroszcze i podziwiam za odwage.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Jestem pierwszy raz na twoim blogu, wiedz jednak, że i styl pisania i te urokliwe zdjęcia mnie uwiodły ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rewelacyjne zdjęcia, a że niemowlak znosi podróże lepiej od rodziców, to ja się też ostatnio przekonałam. Ostatnio lecieliśmy z naszym synkiem, ja przerażona, tymczasem on uśmiechnięty zrelaksowany, jakby właśnie wsiadł do swojego wózka a nie samolotu.
OdpowiedzUsuń:)
Rewelacyjne zdjęcia , widać wypoczynek był udany , no i brawo dla dzielnego maluszka.
OdpowiedzUsuńNiemcy są cudownie luzaccy, ale jednocześnie nie cechuje ich (szukam słowa) "rozlazłość". Trudno ich nie lubić.
OdpowiedzUsuńJa mam małego podróżnika, ale rzeczywiście, najwygodniej z nim było od miesiąca, do ok. 6, teraz znow spoko. ;)
jestem fanka twoich zdjec:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne miesjca i zdjęcia
OdpowiedzUsuń