Czarna magia na uspokojenie

W pierwszych tygodniach życia Latorośli naszej, kiedy wszyscy próbowaliśmy się do siebie dostroić, największym wyzwaniem były próby jego uspokojenia gdy wydzierał się wniebogłosy. Zazwyczaj około godziny 17, gdy flegmatyczni Brytyjczycy zasiadali do swojej tradycyjnej herbatki, on odpalał swój najbardziej donośny ryk wzbogacony o utratę oddechu, doprowadzając nas momentalnie do całkowitego zmysłów postradania. Nie działało przytulanie, masowanie, noszenie. W zasadzie nic nie działało. Nic, oprócz jednej rzeczy. Nie była ona co prawda gwarancją sukcesu, ale działała częściej niż wszystko inne. 


Gdyby ktoś puścił mi to wcześniej spojrzałbym na niego jak na kompletnego debila. No może ewentualnie jak na oszołoma. Później wsłuchałbym się w te przerażające dźwięki i czekał tylko, aż z ekranu wyjdzie na mnie ta długowłosa dziewoja z filmu Ring. Bo przyznacie - brzmią one dość przerażająco. Ale działają! Wystarczyło odpalić ten filmik, a nasz Syn Jedyny milknął, oczy wściubiał w sufit i zasypiał. Czarna magia. Nic innego. 



Bookmark the permalink. RSS feed for this post.

One Response to Czarna magia na uspokojenie

  1. blogujący tata. super!
    te 9 m-cy nawet matce nie daje się przygotować.
    ale mnie macierzyństwo bardzo miło zaskoczyło.

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Search

Swedish Greys - a WordPress theme from Nordic Themepark. Converted by LiteThemes.com.