Podano do łóżka

Ludzie pytają mnie jak to jest z relacjami w związku w którym pojawia się taki mały rykliwy Podmiot Trzeci. Kiedy wkracza nagle między ludzi, którzy do tej pory pozostawali w trwającej od lat, dwuosobowej harmonii.  Właściwie to nikt mnie o to jeszcze nie zapytał, ale ja sam zadaje sobie to pytanie i zadawałem jeszcze na długo przed Godziną Zero. Niechaj więc dla zobrazowania odpowiedzi, posłuży historia która wydarzyła się ranka dzisiejszego.


Potomek nasz w swojej 15 dobie życia próbuje sobie ustalić porządek otaczającego go świata. Podsumowując w skrócie jego wysiłki - nie ogarnia. Dziś około 5 rano obudził się i mimo karmienia nie zaprzestał swego rykowiska. Poziom generowanych przez niego decybeli w takiej sytuacji prawdopodobnie nie mieści się w żadnej opisanej dotąd skali. Ojciec powstał więc z łóżka i fachowym okiem (wyszkolonym przez pisemka tematyczne poczytywane z nudów na kibelku) ocenił, że twardy brzuch i brak stolca od 2 dni może Potomka po prostu doprowadzać delikatnie mówiąc, irytacji. A kogo by to do cholery nie irytowało? Ojciec postanowił więc przynieść ulgę skołatanym nerwom i jelitom swej Latorośli. Położył go na przewijaku, oliwkę w dłoniach rozgrzał i brzuch masować począł. Potomek zrozumiał ewidentnie pokojowe zamiary swego rodziciela i przystał na jego zabiegi z dość zaskakującym spokojem. "Jedna nóżka do brzuszka, druga nóżka do brzuszka" - jak tak dalej pójdzie Ojciec wkrótce już wymyśli zestaw najgłupszych rymów do każdej wykonywanej przy Pacholęciu czynności. Po pół godzinie zabiegów cel został osiągnięty. Ogromna, ale to naprawdę cholernie ogromna kupa wpadła z impetem w pieluchę ku uciesze jej właściciela, poprzedzona wzniosłymi fanfarami z bąków. Ojciec zerknął jedynie nieśmiało na owoc wspólnych z synem wysiłków.... i wiedział już, że nie jest to coś z czym samodzielnie mógłby sobie poradzić. Nie jest przecież jakimś cholernym Herkulesem, a to nie jest stajnia Augiasza. To coś znacznie gorszego.  Postanowił więc obudzić Małżonkę i poprosić o asystę (czytaj: zwalić na nią brudną robotę)...


Może to zbyt duże uproszczenie zmian, które zachodzą między dwojgiem ludźmi, ale kiedyś do łóżka Ojciec podawał śniadania, a dziś pieluchę pełną kupy. Ok. To zbyt duże uproszczenie :)

Bookmark the permalink. RSS feed for this post.

2 Responses to Podano do łóżka

  1. :) Bardzo znajomo mi to brzmi:) Życie z takim maluchem potrafi nieźle zaskoczyć i przewrócić wszystko do góry nogami, ale ile przy tym wszystkim jest radości i uśmiechu. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  2. Radość i uśmiech owszem, ale są też: łzy, zaciśnięte zęby i nerwy..tak lojalnie uprzedzam, bo generalnie się o tym raczej nie mówi. :-)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Search

Swedish Greys - a WordPress theme from Nordic Themepark. Converted by LiteThemes.com.